niedziela, 22 marca 2015

Domowa hodowla ziół, pomidorów i papryki

Na moim parapecie budzi się życie. Idąc za moją dietą wegańską, poszłam o krok dalej i zaczęłam domową hodowlę roślinek. Zaczęłam nieśmiało od ziół, pomidorków koktajlowych i papryczek chili bo to podobno dobrze rośnie w warunkach domowo - balkonowych i każdy amator temu podoła. Nie wierzyłam, że z tych kilku małych ziarenek cokolwiek wyrośnie, a tym czasem parapet szybko zapełnił się małymi sadzonkami. Plony były tak obwite, że musiałam zacząć obdzielać nimi znajomych i rodzinę. Teraz trzymam za nie kciuki za moje roślinki, aby rosły zdrowo i wydały piękne owoce. 



Na parapecie rosną papryczki chili ...............

.........pomidorki koktajlowe


......... i zioła; pietruszka, kolendra, bazylia, oregano, tymianek i melisa.


Minęły trzy miesiące ....


wciąż czekam na plony, pomidorki wyrosły pięknie, ale papryczki słabiutkie, chyba nie służy im chłodny czerwiec na balkonie, może powinny zostać w domu ?


wtorek, 3 marca 2015

Chcemy ekologicznego jedzenia od polskiego chłopa

Chleb na zakwasie, ciasta, soki, dżemy od polskiego rolnika można kupić jedynie nielegalnymi kanałami bo naszym przepisom sanitarnym niestety nikt nie sprosta. Aby produkować sok należy uruchomić wytwórnię soków, aby sprzedawać wędliny trzeba wybudować ubojnię, a aby piec chleb trzeba mieć piekarnię. Stawianie takich wymagań sanitarnych jest niezgodnie z przepisami unijnymi, które nakazują traktować sezonowych wytwórców bardziej elastycznie. Rolnicy z Europy zachodniej handlują swoimi produktami bez konieczności uruchamiania całych linii produkcyjnych. Biożywności trzeba bardzo się naszukać, gdy tymczasem budki z fast foodami są na każdym rogu ulicy. Co w przypadku gdy dopadnie nas ciężka choroba, a jednym z podstawowych elementów leczenia jest odpowiednia dieta, wolna od chemii. Nieodpowiednie odżywianie jest powodem nowotworów, nadciśnienia tętniczego, zawałów serca, cukrzycy, otyłość i udarów mózgu. Mam już dość tych wszystkich spulchniaczy, dosładzaczy, przeciwutleniaczy i lobbowania tego całego gówna spożywczego. Wmawiania, że to co jest niezdrowe jest zdrowe, fit i cool. Chcę jeść zdrowo i żyć w zdrowiu. Dlatego apeluję, aby uwolnić polskiego rolnika, polską gospodynię wiejską i miejską, babcię, która piecze pyszne ciasta, mamę, która lepi pyszne pierogi i dziadka, który pędzi pyszne nalewki. Niech mogą podzielić się z nami tym co mają najlepszego i otrzymać za to zapłatę, za swoją ciężką pracę, wiedzę, pasję i miłość. Na szczęście coś powoli się rusza w temacie, już widać światełko w tym ciemnym tunelu. Świadomość ludzi się budzi. Gdy widzimy, że wokół nas są same choroby i to, że mało kto z nas umiera ze starości, a nam samym coś dolega to zaczynamy wiązać fakty. Czas obudzić polityków i zmieniać te dziwne, sztywne przepisy, a jeśli się nie da to wybierać do rządzenia ludzi świadomych, którzy chcą zmieniać coś w kwestii  naszego żywienia, zdrowia, ekologii i przyszłości. A tymczasem nie kupujmy tego całego badziewia, naszprycowanego mięsa, mleka, ciast, ciasteczek, batoników, czipsów, hamburgerów, napojów, całorocznych warzyw czy owoców. Wpierdzielajmy kaszę, strączki, sezonowe warzywa i owoce, jaja od baby ze wsi, wyciskajmy soki, pieczmy chleby, ciasta, pijmy filtrowaną kranówkę. Z głodu nie umrzemy, a może uda się zmienić kierunek w którym to wszystko podąża.