piątek, 22 lipca 2016

Golden Rose Matte Lipstick Crayon

Ostatnio zaczęłam namiętnie kupować kosmetyki w sklepach internetowych, gdyż odkryłam Amerykę, że ceny w sklepach stacjonarnych są dużo wyższe niż w tych online. Przetestowałam już kilka internetowych drogerii i jestem bardzo, bardzo zadowolona, przesyłki wysyłane są ekspresowo, kosmetyki są pięknie zapakowane, zawsze jest jakaś darmowa próbka, kilka miłych słów i słodka krówka. Dostajemy to co chcemy bez kolejek, potu i łez. Paczkomaty też są bardzo miłe, udzielają rzeczowych informacji i oferują wspaniała zabawę np. odmierzając nam czas wyciągania paczki. Kolejnym sklepem, w którym zrobiłam zakupy była Kosmetykomania.pl. Sklep oceniam bardzo wysoko, w niczym mnie nie zawiódł, a nawet miło zaskoczył dorzucając miłą karteczkę i próbkę kremu Sylveco. 



Zmówiłam trzy szminki w kredce Golden Rose Matte Lipstick Crayon o nr 7, 9, 10. Numery 7 i 9 to piękne czerwienie, 7 to czerwień radosna z nutą pomarańczu, a 9 to klasyka wpadająca w bordo. Szminki są dla mojej mamusi płomienno - rudej laski, dla mnie jest 10 czyli brudny róż z nutą brązu, dodam, że ja jestem blondynką. Po przetestowaniu powiem, że te szminki to fajny pomysł, są bardzo przyjemne, świetnie się aplikują, mają piękne kolory, są trwałe no, ale jak to szminki matowe trochę wysuszają usta jednak jak na cenę jednostkową 11,99 zł to to jest bomba. Jedyne co mnie martwi to struganie ich. Niby zakupiłam specjalną temperówkę dla grubasów, ale wiecie jak to jest.


Oczywiście zakupy nie mogły się odbyć bez kolejnego wosku Yankee Candle tym razem o zapachu ananasa. Zapach pychotka, na lato jak znalazł. Co do Yankee i tego typu produktów to jak dla mnie najlepsze są woski, maja najmocniejszy zapach i są tanie, jedyne co to cholernie się kruszą i trzeba je wydłubywać z kominka. No, ale i na to jest sposób, kominek wkładamy do zamrażarki i wosk sam wyskakuje. Świece są cholernie drogie i zapachy są słabo wyczuwalne, no ale pięknie wyglądają i tworzą klimat.


Podsumowując, internetowym zakupom drogeryjnym mówię: tak tak tak lub jak kto woli wersję obcojęzyczną: yes yes yes!


sobota, 16 lipca 2016

Neonail zestaw startowy do hybryd

Paznokcie zawsze były moja zmorą, a to się połamały, a to się rozdwoiły, a to były różnej długości, krzywości i grubości. Wszystkie lakiery były do kitu, po dwóch dniach należało je zmywać i malować ponownie. Niekończąca się orka. I nagle zaatakowały mnie zewsząd reklamy lakierów hybrydowych, a szczególnie lakiery i zestawy do ich wykonania firmy Semilac. Kurde wszyscy mają Semilaci chcę je mieć i ja. Wizja pięknych, błyszczących paznokci, z którymi nic nie trzeba robić tygodniami spędzała mi sen z powiek. Miałam jednak pewne obawy, czy będę potrafiła je wykonać, czy nie zadrży mi ręka i nie kapnę sobie topem na skórkę, a potem jej nie utwardzę na wieki. Wszystkie youtubowe tutoriale bardziej mnie przerażały niż zachęcały no i cena trochę mnie powaliła. Jednakże z okazji zbliżających się moich 158 urodzin podjęłam decyzję, biorę to! zaszaleję! Ale czy Semilac to jedyna firma ? jeśli nie to czy najlepsza ? Odpowiadając sobie na te nurtujące mnie pytania, odkryłam, że firm jest kilka, w tym firma Neonail. Jakie było moje zdziwienie, że firma Neonail jest lepsza czy też lepszejsza od Semilaca (zestaw w tej samej cenie ma mocniejszą lampę, lakiery lepiej się rozprowadzają itp itd). To dlaczego wszyscy mają i kupują te gorsze ? No to że wszyscy mają i kupują to zasługa świetnej kampanii reklamowej, zmasowanego ataku klonów. Neonail nie musi, nie chce, nie potrzebuje tego robić. Uff udało mi się nie ulec pokusie reklamy, stąd też własnie poniższy zestaw zakupiłam.


W eleganckim, przewiązanym piękną kokardą pudełku jest wszystko to, co potrzebne jest do rozpoczęcia przygody z lakierami hybrydowymi. Jest to zestaw, który zawiera niezbędne akcesoria konieczne zarówno do nałożenia, jak również usunięcia hybrydy. Do zestawu dołączono jeden kolor - czerwień Lady Ferrari.





W skład zestawu wchodzi:
- 1 x Lampa LED 9 W - Biała z timerem: 30, 60 oraz 90 sek. 
- 1 x Hard Base 6 ml 
- 1 x Hard Top 6 ml 
- 1 x UV Gel Polish 6 ml Lady Ferrari.
- 1 x Nail Cleaner 50 ml
- 1 x UV Gel Polish Remover - Aceton 50 ml 
- 1 x Foil Nail wraps 50 szt. 
- 1 x Waciki 250 szt. 12 warstwowe
- 1 x Blok polerski Biały 
- 2 x Pilnik szary łódka 100/180 NeoNail 
- 1 x Oliwka [2123-10].
- 1 x Patyczki drewniane w zestawie 10 szt. 
- 1 x Elegancki karton z kokardą.
- Niespodzianka czyli bon na 20 zł do wykorzystania przy zakupach za minimum 100 zł z krótką datą przydatności. Z niespodzianki niestety nie skorzystam bo wydając 300 zł, nie zamierzam wydać kolejnych 80 zł + przesyłka w terminie do sierpnia. Co do przesyłki to jest darmowa dopiero od 150 zł, ale niestety niektóre produkty jak powyższy zestaw za 230 zł nie klasyfikują się do darmowej przesyłki. Widnieje przy nim taka adnotacja "Promocja dotycząca darmowej wysyłki za zakupy o łącznej kwocie przekraczającej 150 zł NIE OBEJMUJE powyższego produktu". 


Do zestawu dokupiłam jeszcze dwa kolory, co by nie kusić zbytnio czerwienią koleżanek z pracy i wybrałam kolor sensitive princess i kolor nude. Kolory dobre na co dzień. Dokupiłam jeszcze primer kwasowy, aby mieć pewność że nic mi nie odpadnie.
Do roboty zabrałam się ochoczo i powiem, że była to duża przyjemność. Poszło szybko i gładko choć może nie idealnie. Na początek wybrałam lakier sensitive princess co by ewentualne niedoskonałości nie rzucały się w oczy. Podsumowując krótko ja jestem zakochana i oczarowana i nie mogę się doczekać kiedy lakier mi odpryśnie, odpadnie lub odrośnie, dziwne życzenie, wiem. No, ale nie może być tak pięknie, że z paznokciami nie będziemy nic robić przez trzy tygodnie. Minęły 4 dni, paznokcie zaczęły rosnąć, skórki zaczęły gorzej wygalać i na jednym paznokciu pojawił się mały odprysk.


A o to moje koślawce w całej krasie. 

środa, 13 lipca 2016

Efektima Hialu-Lift

Hialu-Lift czyli hydrożelowe płatki pod oczy dopadły i mnie. Te wszystkie żelowe płatki pod oczy wyglądają tak zabawnie, że byłam ciekawa jak ja w nich wyglądam. Zakupiłam owe płatki z firmy Efektima Instytut bo akurat były w promocji za 3,99 zł. Przy okazji zainteresowałam się firmą i okazało się, że jest to polska firma kosmetyczna, która specjalizuje się w produkcji kosmetyków przeciwstarzeniowych dla kobiet i mężczyzn. Płatki mają za zadanie skorygować zmarszczki, cienie i opuchliznę pod oczami. Zawierają złoto, kwas hialuronowy, proteiny soi, witaminy E,C,B3, beta-glukan, alantoinę, heparynę, ekstrakt z alg, ekstrakt z winogron, olejek z kwiatów róży, d-panthenol, czyli na bogato. Należy pozostawić je pod oczami na 20 minut i stosować dwa razy w tygodniu. Konsystencja płatków jest bardzo przyjemna i odczucie po ich nałożeniu również. Pachną delikatnie i nie szczypią w oczy, przyjemnie chłodzą. Rzeczywiście wygląda się w nich zabawnie, choć tylko mąż się śmiał bo pies się przestraszył. Po ich ściągnięciu był efekt wow, bo zmarszczki gdzieś zniknęły, no może nie tak całkiem, ale efekt był widoczny gołym okiem. Skóra była delikatnie napięta i nawilżona, nabrała zdrowego wyglądu. Myślę, że takie płatki sprawdzą się świetnie przed wielkim "wyjściem" bo pewnie efekt wygładzenia nie utrzymuje się długo. Na pewno warto dać naszej skórze trochę przyjemności w takiej postaci. Good job Efektima!



INGREDIENTS: AQUA, HYDROLYZED SOY PROTEIN, NIACINAMIDE, PANTHENOL, ALGAE EXTRACT, PROPYLENE GLYCOL, HYALURONIC ACID, ALLANTOIN, BETA-GLUCAN, PHENOXYETHANOL, ETHYLHEXYLGLYCERIN, SODIUM BENZOATE, XANTHAN GUM, ASCORBIC ACID, CARBOMER, DISODIUM EDTA, SODIUM HEPARIN, ROSE FLOWER OIL, TOCOPHEROL, VITIS VINIFERA FRUIT EXTRACT, GOLD, IODOPROPYNYL BUTYLCARBAMATE, POLYSORBATE 20

sobota, 9 lipca 2016

Samoopalacz ekskluzywny

Czy wyobrażacie sobie samoopalacz za 400 stówy? Tak, jest taki i nazywa się Sisley Super Soin Autobronzant Hydratant Corps.

Otóż otrzymałam jego próbkę z Sephory w zamian za próbkę, którą sobie wymarzyłam. Jako, że nie używam i nie lubię samoopalaczy to byłam trochę zawiedziona, ale gdy zobaczyłam cenę tego produktu na internecie, pomyślałam wow to musi być samoopalacz inny niż wszystkie, on nie zrobi mi tego co robią mi inne. Nasmaruję się tym płynnym złotem i będę piękna jak nigdy. Próbka była duża, więc starczyła mi na wszystkie kończyny. Smarując się tym ekskluzywnym produktem zachwycałam się zapachem, subtelnym i pięknym jak najdroższe perfumy, aksamitną i lekką konsystencją balsamu i nawet zaczęłam rozumieć jego cenę. Już nawet wiedziałam dlaczego ludzie bogaci są tacy piękni. Dwie godziny później zaczęłam zastanawiać się; kiedy ten balsam się wchłonie, czemu się nadal lepi, ile mogę siedzieć na zydelku z nogami i rękami w górze i nagle coś zaczęło znajomo pachnieć. Francuskie perfumy gdzieś się ulotniły i ustąpiły staremu dobremu zapachowi samoopalacza. Poszłam spać zawiedziona, ale miałam jeszcze małą nadzieję, że rano będzie dobrze. Niestety rano było niedobrze, było tak jak zawsze plamki, ciapki, smugi i ten zapach. Załamka.

piątek, 1 lipca 2016

Prezenty od Himalaya Herbals

Mój dzień zaczął się bardzo milo bo od przesyłki od firmy Himalaya Herbals, którą wygrałam w ich wakacyjnym konkursie. Hura! po raz kolejny. Od czasu do czasu skusiłam się na kosmetyki owej firmy bo lubię kosmetyki naturalne lub takie, które naturalne mogłyby się wydawać. Ostatnio zakochałam się w ich pastach do zębów, są naprawdę świetne, czuję, że po nich moje zęby są naprawdę czyste no i ten ziołowy oddech. Nie czuje w nich takiego dziwnego, sztucznego, słodko - gumowo - klejącego posmaku jak w znanych nam pastach popularnych firm, które to już nie wiedzą jak doczyścić nasze zębiska czy drobinkami, czy kryształkami, czy też kosmicznymi molekułami. Pasty Himalaya są szare i nieciekawe w swym wyglądzie, ale czyszczą świetnie, są zwyczajnie ziołowe i mocno miętowe. Himalaya Drug Company to firma z Indii czerpiąca z ajurwedy, czyli medycyny indyjskiej rozwiniętej w starożytności.
No i cóż my tu mamy;


Odżywczy krem do rąk z lawendą i masłem kokum. Kokum? Ciekawa nazwa. Wyczytałam, że masło to pochodzi z drzewa rosnącego w Indiach. Jest jednym z najtwardszych tłuszczów roślinnych. W temperaturze pokojowej sprawia wrażenie suchego jednak zmiękcza się w kontakcie ze skórą. Jest bogate w nienasycone kwasy tłuszczowe, które pomagają w dotlenianiu komórek i czynią składniki odżywcze łatwiej przyswajalnymi przez skórę. Masło Kokum zawiera bardzo dużo witaminy E, szybko się wchłania i nie zatyka porów. Regeneruje komórki skóry, poprawia jej elastyczność, wygładza. A co do samego kremu to ma bardzo lekką konsystencję, świetnie się wchłania i ma delikatnie lawendowy zapach. Może być fajny, a kremów do rąk nigdy dość. Ciągle poszukuję ideału, czyżby to ten ? Zobaczymy...


Następnie mamy oczyszczający żel do mycia twarzy nie zawierający mydła z olejem neem oraz kurkumą. Olej z drzewa neem, inaczej olej z miodli indyjskiej, otrzymywany z tłoczonych na zimno nasion miodli indyjskiej jest tym dla wschodu, czym dla zachodu jest masło kakaowe i masło shea. Bogaty w witaminę E, kwasy tłuszczowe i substancje nawilżające czyni z niego serum dla suchej, popękanej skóry, narażonej na działanie czynników zewnętrznych, zmęczonej. Zapewnia właściwe odżywienie i przywrócenie elastyczności.
Kurkuma inaczej turmerik, czy też turmerik zwany kurkumą to złocisty proszek o niezwykłych właściwościach pielęgnacyjnych i prozdrowotnych. Hinduski przygotowują z kurkumy maseczki o działaniu odżywczym, wygładzającym i wyrównującym koloryt skóry, a w tradycyjnej medycynie indyjskiej wykorzystuje się jej właściwości antyseptyczne i przeciwzapalne do leczenia trądziku, egzemy i łuszczycy. 
Przechodząc do rzeczy, po umyciu twarzy żelem przeżyłam szok, żel nie ściągnął mi mojej suchej skóry twarzy! Obecnie używam Loreal Ideal Soft, który to podobno miał nie napinać skóry, a robi to tak, że oczy wychodzą z orbit. Myślałam, że tak po prostu musi być, a tu niespodzianka, jest naprawdę ok. Żel ma gęstą konsystencję, piękny, delikatny ziołowy zapach i nie szczypie w oczy (szorowałam moje wrażliwe oczy bez pardonu). Fajny...


Do kompletu z żelem mamy peeling do twarzy również z olejem neem oraz granulkami z pestek moreli. Drobinki moreli są drobne, więc myślę, że dla mojej delikatnej skóry będą w sam raz. 


W paczuszce mamy również coś na usta tj. intensywnie nawilżający balsam do ust z masłem kakaowym. Pachnie pięknie, aż chce się go schrupać, smakuje też dobrze, rozprowadza się "gęsto", pozostawia na ustach wspaniale nawilżenie.


Na koniec spora próbka kremu Himalaya Herbals Nourishing Skin Cream z aloesem i miechunką, który również chętnie wypróbuję.


Dzięki Himalaya!