sobota, 9 lipca 2016

Samoopalacz ekskluzywny

Czy wyobrażacie sobie samoopalacz za 400 stówy? Tak, jest taki i nazywa się Sisley Super Soin Autobronzant Hydratant Corps.

Otóż otrzymałam jego próbkę z Sephory w zamian za próbkę, którą sobie wymarzyłam. Jako, że nie używam i nie lubię samoopalaczy to byłam trochę zawiedziona, ale gdy zobaczyłam cenę tego produktu na internecie, pomyślałam wow to musi być samoopalacz inny niż wszystkie, on nie zrobi mi tego co robią mi inne. Nasmaruję się tym płynnym złotem i będę piękna jak nigdy. Próbka była duża, więc starczyła mi na wszystkie kończyny. Smarując się tym ekskluzywnym produktem zachwycałam się zapachem, subtelnym i pięknym jak najdroższe perfumy, aksamitną i lekką konsystencją balsamu i nawet zaczęłam rozumieć jego cenę. Już nawet wiedziałam dlaczego ludzie bogaci są tacy piękni. Dwie godziny później zaczęłam zastanawiać się; kiedy ten balsam się wchłonie, czemu się nadal lepi, ile mogę siedzieć na zydelku z nogami i rękami w górze i nagle coś zaczęło znajomo pachnieć. Francuskie perfumy gdzieś się ulotniły i ustąpiły staremu dobremu zapachowi samoopalacza. Poszłam spać zawiedziona, ale miałam jeszcze małą nadzieję, że rano będzie dobrze. Niestety rano było niedobrze, było tak jak zawsze plamki, ciapki, smugi i ten zapach. Załamka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz