Cała historia z wegańskimi produktami zaczęła się od tego, że pod choinką znalazłam książkę kucharską z przepisami tylko i wyłącznie roślinnymi. Hmmm pomyślałam, co ja z tą książką zrobię, pewnie odstawię na półkę, no może coś z niej zrobię np. upiekę chleb lub zrobię masło orzechowe. Ja mięsożerca nie łapię się w tych wszystkich tofu, tempeh'ah, sojach, cieciorkach, mlekach roślinnych i przyprawach, a i myśl o porzuceniu mięsa, jaj i nabiału napawała mnie przerażeniem. No ale, że kocham książki, a ta była pięknie wydana, lubię gotować i lubię nowości to postanowiłam zagłębić się ten temat. Powiem szczerze, że bardzo spodobała mi się ta dieta, a nawet mnie zachwyciła. Zobaczyłam światełko w tunelu i pomyślałam może jednak i ja dam radę. Często myślałam o porzuceniu mięsa, ale zamartwiałam się tym co ja będę jadła, że będę głodna, że nie dam rady, że mam zbyt słabą wolę, skąd wezmę produkty i skąd wezmę czas na przygotowywanie posiłków. Póki co odkryłam, że przepisów na dania wegańskie jest mnóstwo, a jeden wygląda lepiej od drugiego. Po drugie stwierdziłam, że w tych czasach dostęp do produktów jest coraz lepszy i nawet supermarkety mają kilka półek z niezbędnymi rzeczami. Nie wiem jak z moją silną wolą i czasem na przygotowywanie posiłków, ale postanowiłam podjąć wyzwanie. Dobrą okazją do takiej zmiany jest początek nowego roku i tzw. postanowienia noworoczne. To będzie moje postanowienie noworoczne.
Podejmując wyzwanie trzeba się dobrze przygotować. Przemyślałam więc co będę jeść w najbliższym czasie i co do tego potrzebuję, jakie produkty są dostępne w sklepie, a jakie jedynie w sieci. Powoli zaczynam kompletować składniki z których później będę komponować moje dania. Brak jakiegoś składnika może bardzo zniechęcić i zburzyć cały plan. Kuchnia mięsożercy nie jest zaopatrzona w większość z potrzebnych weganom produktów, więc na początku musimy trochę pogłówkować i wydać trochę pieniędzy. Jak już zaopatrzymy się w to co trzeba, to później będzie już z górki bo zawartości naszych szafek kuchennych starczą nam na długo i pozwolą na swobodne gotowanie.

Na dzisiejsze zakupy wybrałam się Rossmanna i Carrefour'a. W Rossmannie kupiłam przede wszystkim syrop z agawy, który był w bardzo korzystnej cenie bo niecałe 20 zł za pół litra syropu. Syrop z agawy jest w wielu przepisach kulinarnych stosowany zamiast cukru lub miodu. Kupiłam tam jeszcze mleko sojowe niesłodzone 1l za 6,99 zł., mieszankę orzechów śródziemnomorskich 150 g za 5,99 zł, pasztet warzywny pieczarkowy 125 g za 4,99 zł i pestki dyni łuskane 175 g za 5,59 zł.
W Carrefour kupiłam mleko orzechowe Alpro, śmietanę sojową oraz desery sojowe Valsoia, płatki jaglane, kaszę jaglaną, kaszę kukurydzianą, siemię lniane, sezam, mak, migdały, mąkę razową, cukier trzcinowy, cieciorkę i fasolę białą w puszce, drożdże instant, sodę oczyszczoną oraz warzywa, owoce i przyprawy: wędzoną paprykę, cynamon, kardamon, rozmaryn.
Z tych składników upiekę bułki i przygotuję pastę tahini oraz humus, masło orzechowe, pastę z białej fasoli, placki porowe, leczo warzywne oraz podpłomyki z cebulą i jabłkiem.